tillage_pol1.jpgtillage_pol2.jpg

PRZEDSZKOLE NA HOŁOWIESKU

SZCZĘŚĆ  BOŻE wszystkim odwiedzającym stronę Parafii Opatrzności Bożej w Bielsku Podlaskim. Niech Pan Wam błogosławi, niech Pan rozpromieni oblicze Swe nad Tobą.

ks. Proboszcz.

RÓŻANIEC - strzelanie do szatana

  Różaniec. Modlitwa wychwalana pod niebiosa i wyszydzana. Historycy twierdzą, że to nasza, zachodnia wersja modlitwy Jezusowej. Opisują, jak się kształtowała, wskazują źródła i gorących propagatorów. Pierwsi byli dominikanie, co potwierdzają licznie usytuowane w kościołach obrazy, przedstawiające Matkę Bożą, wręczającą różańce św. Dominikowi i św. Katarzynie ze Sieny.

Z upływem lat stał się najbardziej popularną, po „Ojcze nasz” modlitwą Zachodu. Zachował moc nieustannego powtarzania imienia Jezus (ponad osiemdziesiąt razy), ale w natchnieniu zapewnił wstawiennictwo Matki Bożej. Zawiera „Ojcze nasz” i „Pozdrowienie anielskie”, zawiera w sobie historię Zbawienia, ale widzianą oczyma Maryi, jest więc kondensacją nieziemskiej łaski i mocy, która potrafi wystrzelić modlącego się w niebo.

Z drugiej strony różaniec stał się przysłowiowy,

gdy kogoś chce się określić jako dewotę. „Klepanie” ‘zdrowasiek’ stało się synonimem jałowych wysiłków, które uosabiają stare, wiejskie kobiety w chustkach na głowie, mamroczące coś pod nosem w kościelnych ławach. Krytycy mają rację, gdyż niewątpliwie, w modlitwie wskazany jest wysiłek, skupienie i mobilizacja, a co do owocności – tego nikt nigdy nie może wiedzieć na pewno, dlatego łatwo oskarżać kogoś o jałowość.

Mam dwa obrazy, związane z różańcem. Opowieść starego zakonnika, który wiele lat temu wspominał młodą dziewczynę, spotkaną w czasie Powstania Warszawskiego. Bomby wybuchały co chwila, w piwnicy, do której się schroniła duża grupa cywili, sypał się tynk, pękały ściany budynku. Przerażeni ludzie spodziewali się najgorszego, a ta dziewczyna nic, tylko odmawiała na palcach różaniec. W końcu pozostali towarzysze niedoli przyłączyli się do jej modlitwy. Nagle nastał spokój, jakby skończyła się wojna, ludzie w ułamku sekundy weszli w smugę światła. Potem się rozeszli, rozsypali po świecie, jedni przeżyli, inni zginęli, wracali na warszawskie gruzy lub trafiali nawet na koniec świata.

Drugi obraz łączy się z moją babcią. Siedzi na balkonie w naszym mieszkaniu, zapada zmierzch, a ona pracowicie przesuwa paciorki różańca. Taka robótka duchowa, ofiarowana Panu Bogu, po wszystkich pracach dnia. Po latach, gdy byłam dorosła i powiedziałam jej, że przyjęłam chrzest w Kościele, ucieszyła się, ale nie była zdumiona, jakby dowiedziała się o sprawie oczywistej. „Całe życie się o to modliłam” – stwierdziła. Tak więc całe moje życie i łaska wiary w nim, mocna dziecięca intuicja, że Pan Bóg istnieje, związana jest z różańcem.

I z powodu tej dyskretnej babcinej krucjaty, któregoś dnia po różaniec sięgnęłam, ignorując jego czarny PR. Rzecz jasna, jako osoba skłonna do teoretyzowania, naczytałam się różańcowej literatury o historii i teologicznym znaczeniu modlitwy. Ale można przeczytać całe biblioteki traktatów duchowych i rozważań, a w końcu trzeba ruszyć do przodu. Zaczęłam odkrywać melodie i rytmy tej modlitwy, zawarte w niech krzyki i szepty, oplatałam dzień „Zdrowaśkami”. Skoro Matka Boża uczy nas wiary, próbowałam wniknąć w komunikat, który nam przekazuje w każdej tajemnicy. Czego nas uczy? Przyjąć Jezusa, mówiąc Aniołowi „Tak”, pozwolić Mu wywrócić do góry nogami wszystkie nasze plany. I dalej – wysławiać Go, rodzić, ofiarować… I tak od tajemnicy pierwszej po ostatnią i od nowa, w zachwycie niewyczerpanym bogactwem Jej wiary lub w poczuciu całkowitej jałowości i mroku, który we mnie jest.

Inaczej spoglądałam na wykpiwane „różańcowe baby”, będące w istocie niezawodną gwardią i ochroniarzami w każdej parafii. Kto wie, komu wymodliły już łaskę wiary, chrztu, nawrócenia? W istocie różaniec to modlitwa ubogich, ludzi, którzy nie mają nic, nawet nieraz różańca nie mają, jak ta dziewczyna w piwnicy w czasie Powstania. Mają tylko dziesięć palców i czasem przychodzi mi myśl, że może dlatego „Zdrowasiek” jest dziesięć – żeby można było je odmówić bez „oprzyrządowania”, w schronie, na pustyni i w komunikacji miejskiej. To modlitwa starych kobiet i dzieci, zupełnie nieistotnych ludzi bez majątku, znajomości, dywizji i czołgów. Która jest niewidzialna i dyskretnie przemienia. Historycy piszą, że maleńka flota uratowała Europę pod Lepanto przed nieporównywalną potęgą sułtana, a wojska sowieckie wycofują się z Austrii, choć absolutnie nie leży to w ich zwyczaju. I w mikrohistoriach zwyczajnych ludzi tylu może potwierdzić, że ktoś wyzdrowiał, inny wrócił do żony. Beznadziejne przypadki, a jest szczęśliwy koniec historii. Ale nawet gdy absolutnie nic zewnętrznie się nie zmienia – chory umiera, a mąż nie wraca, krzyż staje się lżejszy, wchodzi w smugę światła. Nadal jest cicho, tylko różańcowi klepią swoje paciorki, świat pięknieje i staje się łagodniejszy, a im nie przyjdzie do głowy, że to wyższa jazda duchowości, która jest zgodą na bycie maleńkim w ciemności

Często myślimy, że różaniec to bezmyślne powtarzanie w kółko tych samych słów a papież Leon XIII uważał, że różaniec to: skrót całej religii chrześcijańskiej, to streszczenie całej Ewangelii. Jan Paweł II mówił, że odmawiając różaniec patrzymy na życie Jezusa uprzywilejowanym wzrokiem, to znaczy patrzymy oczami Maryi. Odmawiać różaniec to znaczy udać się do szkoły Maryi i uczyć się od niej, jak żyć… Papież Paweł VI chciał, aby różaniec stał się wielką modlitwą publiczną i powszechną wobec zwyczajnych i nadzwyczajnych potrzeb świętego Kościoła, narodów i całego świata„. Bo różaniec to taka modlitwa, która łączy wszystkich i każdego. Niezależne od tego kim jesteśmy i czym się zajmujemy różaniec pozwala nam łączyć się z Panem Bogiem i ze sobą nawzajem. To taka modlitwa, która może być spełnieniem i dla ludzi prostych i wielkich uczonych. Różaniec odmawiali pastuszkowie w Fatimie, pilnując swojego stada, odmawiali też generałowie stojący na czele swoich armii.